Po raz kolejny uciekłam. O tak, wymknęłam się z sierocińca. Nie zdążyłam za dobrze poznać miasta. Nie wiedziałam, dokąd tak naprawdę zmierzam, ale szłam przed siebie. Nie interesowały mnie żadne głośne miejsca, nie dzisiaj. Słońce miało niedługo zajść, lecz i tym się nie przejmowałam. W tylnej kieszeni dżinsów schowałam zapalniczkę i paczkę papierosów. Zamierzałam spokojnie sobie zapalić. Dotarłam do wejścia na cmentarz. Nikt nie miał mi przeszkadzać. Chyba że trupy miałyby nagle wstać, zaśmiałam się w myślach. Poszłam do najbardziej odosobnionego miejsca, jakie tylko znalazłam. Usiadłam na drewnianej ławeczce i zapaliłam papierosa.