Kobieta stawiała swoje bezszelestne kroki na ścieżce prowadzącej w głąb lasu bez większego przekonania. Z braku konkretnego zajęcia i pogłębiającej się nudy znów zaczęła urządzać sobie eskapady po okolicy. Może to i dobrze, w końcu trzeba znać swoje tereny. Jej delikatny atłasowy płacz, koloru smoły powiewał lekko na wietrze. Claudia miała ochotę zamienić się w panterę. Dawno nie biegała na czterech łapach. Zawsze czuje się wtedy taka wolna i bezkarna. Jednak wiedziała, że lepiej zachować energię na stosowny moment. Tak więc bez pośpiechu kontynuowała przechadzkę mając dość nikłą nadzieję, że kogoś tutaj spotka.