Miejska Siłownia

Zwykła miejska siłownia jak ich wiele w tym mieście ...

Z torbą na ramieniu, spokojnym krokiem, wkroczył do siłowni, rzucił torbę w kont i tam też się udał ściągnął z siebie szarą bluzę, został w dresowych spodniach i białym podkoszulku.
Z torby wyciągnął ręcznik który zawiesił sobie na szyi i wodę. Podszedł do ławeczki, usiadł na niej, przy nodze postawił sobie wodę, zwykłą mineralną ... siłownia była pusta.

Nie mając nic innego do roboty Nate przyszedł wolnym krokiem na siłownie, cóż mimo iż już był dumny ze swojego ciała to postanowił trochę się polansować przed osobami które nie wyglądały tak dobrze. A co! Przynajmniej mu się poprawi humor troszeczkę, przebrał się więc w szatni, w bluzkę na ramiączkach i krótkie spodenki i wyszedł na siłownie. Z początku się rozglądał, ale po chwili doszedł jednego ze sprzętów i zaczął ćwiczyć. Wtem do jego nozdrzy doszedł zapach, dziwny zapach, a jednak tak bardzo dobrze mu znany wampir. Odwrócił głowę w tamtą stronę i przyjrzał mu się uważnie.

Przybierając postać gazeli gnu przybiegł jak najszybciej mógł wprost pod siłownię. Tam znów zamienił się w człeka i wszedł z torbą na ramieniu. Założył sobie ręcznik na szyję i wziął ciężki hangar czy jak to tam się nazywa. W tym momencie James i Nate mógli zobaczyć jak jego ręce nieznacznie zwiększają się, masa mięśniowa powiększa a ciężar unosi się do góry. Michael zaciskał zęby by zmniejszyć wysiłek.

Podniósł głowę do góry, czując zapach dwóch wilkołaków wrogich sobie klanów w jednym miejscu, a to coś nowego, gdy ujrzał Nate'a uśmiechnął się lekko znał go w końcu od jakiegoś czasu był to może jedyny wilkołak z którego nie chciał zrobić dywanu ... Jakoż że miał zdolność czytania w myślach przejrzał ich od razu ... wstał i podszedł do znajomego podając mu rękę - Witaj - rzucił z lekkim uśmiechem na twarzy. Spoglądał na prężącego się Michael'a tego to nie zna, a pierwszy przedstawiać się zamiar nie miał ..

-Skoro już zamierzamy się poznać to chyba warto się przedstawić. Michael Santi- powiedział i spojrzał na nich. Wampir i wilkołak. Skoro tak, to zapewne znają magię, nic nie zaszkodzi. Chłopak spojrzał tylko na kamery a gdy były ustawione tak by nie można było ujrzeć akcji Michael'a, jego ręce całkiem przybrały budowę jak u goryla i ciężar został jedną dłonią ostawiony na ziemię. Biały błysk i przed Przywódcą oraz Alfą stał Młody Santi podający im dłoń.

Że też miał okazję znów się spotkać z James'em w jednym pomieszczeniu, a jeszcze lepiej że w siłowni pojawił się kolejny wilkołak tyle że z innego bractwa. Przepięknie, wszyscy trzej którzy powinni za sobą nie przepadać, a jeszcze lepiej bo James podaje mu rękę, wampir, wilkołakowi! HA! Zaśmiał się w duchu bo nie chciał wyjść na chamskiego, w dodatku nie chciał doprowadzić do bójki bo niewinni ludzie którzy się zbierali w siłowni mogliby ucierpieć. Tak więc z wielką niechęcią uścisnął dłoń wampira.
-No proszę...nie sądziłem że jeszcze na siebie natrafimy...
Powiedział pod nosem i znów ćwiczył, spojrzał na wilkołaka który się pojawił tuż przed nimi, szpaner.
-Młody jesteś chyba...więc dam ci radę...nie afiszuj się swoimi zdolnościami...
Mruknął pod nosem i wyciskał dalej swój ciężar.

Nie zrobiło na nim wrażenia co zrobił wilczek, miał go za zwierzątko, które jak dobrze wiemy są pieskami wampirów .. - James - rzucił chłodno i podał dłoń Michael'owi po czym zabrał ją szybko. - Jeśli chcecie zadymiać w tej części miasta, to nie mam dziś czasu na tego typu zabawy ... pieski - położył akcent na to ostatnie słowo, nie aby urazić wilkołaki ale pokazać im, że nie mają do czynienia z byle wampirem, którego ugryzł inny jego współbratymiec, nie nie James jest czystej krwi wampirem . Każdy jego gest przyjaźni miał im pokazać że ma ich za gówno ...

-Może i młody, ale przeciwnika nigdy nie lekceważę. Póki nie awansuję i nie podtrenuję nie zamierzam z Wami zadzierać. - odparł mrużąc oczy. Spojrzał na wilkołaka. Niech poczeka aż Michael trochę się podszkoli, to będzie błagał o litość, a póki co należy się zaprzyjaźniać i podlizywać... O ile takie zachowanie podlizywaniem można nazwać. Młody po prostu wypił wodę, wziął prysznic i najzwyczajniej w świecie wybiegł w postaci wilka.
//Niestety jutro od wczesnej godziny szkoła, więc dobranoc//

Popatrzył na James'a nienawidził określenia pieski o nie co to to nie, zacisnął mocniej zęby, zawsze był opanowany jednak te powiedzonka wyprowadzały go bardzo z równowagi. Jeżeli chce mieć wojnę na słowa to proszę bardzo, on może się w nią wdać, przecież oni o wampirach też mówili obraźliwie.
-Uspokój się pijawko...
Powiedział zgryźliwie i podszedł do sztangi i do ławeczki by móc wyciskać ciężar na klatkę piersiową. Młody wilkołak chyba nie zrozumiał jego przesłania, jakby cokolwiek mu to dało żeby mówić w ten sposób. Nie siła się tu liczy a doświadczenie, co komu po sile jak się jest głupim i nie przewidzi się ruchów przeciwnika?
-Jak by mu to coś dało...
Mruknął i zaczął wyciskać sztangę na klatkę piersiową.

-Widać że to twój hmmm gatunek, głupi aż piszczy - położył się na ławeczce i wyciskał raz jedną raz drugą, ćwicząc biceps i triceps ... cóż taka rekreacja. Nie zwrócił uwagi na słowo pijawka, nie jest on tak hmm wrażliwy jak to mają wilkołaki gdy się je obraża.
Gdy skończył serię usiadł i napił się wody ...

Cóż w tym może mu przyznać rację, ale tylko i wyłącznie na te młode wilkołaki które po przemianie nie mogą się pogodzić z myślą że są kim są, a po jakimś czasie widząc że mają siłę jako taką chwalą się na lewo i prawo tym wszystkim. Co za głupota, a osobnik będący tu przed chwilą był tego dowodem.
-W jednym się z tobą mogę zgodzić...
Powiedział kiedy wyciskał i odłożył sztangę na drążki i się podciągnął by móc na niego popatrzeć.
-Z początku nienawidzą tym kim się stali a po jakimś czasie...czego dowodem był ten oto młody pokazują kim oni nie są...
Mruknął i pokręcił głową z dezaprobatą.

-Nie wiem jak to jest, jestem wampirem czystej krwi ... - przymrużył oczy bardzo powoli po czym otworzył je od razu -młode wampiry zachowują się ponownie oczywiście te ukąszone ... - wilkołak był większy niż myślał że jest lecz to żaden powód do obawy przed tym osobnikiem, chodź on powinien się strzec gdyż wampir pije krew zwierząt którym dla niego jest również wilkołak. - Czemu jesteście wy wszyscy tacy, aroganccy tacy pewni siebie ? chodź bycie wilkołakiem to choroba .. jak ty się stałeś tym czymś ... ? - zapytał przeglądając jego myśli lecz nie mógł znaleźć odpowiedzi właśnie na to pytanie które go nurtuje.

Och przechwałki? Czysta krew? Nie obchodziło go to, wzruszył sam do siebie ramionami i wstał z miejsca, przetarł twarz ręcznikiem bo się troszeczkę spocił i doszedł do hantelków które były przy mężczyźnie oraz za nim, wziął jedną parę i stanął przed lustrem, teraz zaczął podnosić naprzemiennie oba ciężarki.
-Nie rozumiem tego...dlaczego nie potrafią młodo przemienieni zaszyć się na tydzień góra dwa...i przeczekać...
Mruknął dla niego to było strasznie dziwne, czemu są tacy? Hmmm bo muszą przetrwać jakoś w tym świecie, przecież nie jest tu bezpiecznie pełno wrogich klanów się porobiło. Więc żeby przetrwać trzeba być takim a nie innym.
-Dlaczego? To zależy od charakteru...od małego mamy wpajaną nienawiść do naszych nacji więc dlatego jesteśmy tacy...zresztą żeby przetrwać na tym świecie musimy być tacy...
Powiedział spokojnie i odłożył na chwilę ciężarki na ziemię, popatrzył na wampira i poprawił sobie włosy, po chwili gdy odsapnął znowu zaczął ćwiczyć.
-A jak się stałem? W mojej rodzinie już tak było to tylko była kwestia czasu kiedy się przemieniłem...a ty?
Oświadczył otwarcie i zadał pytanie, nie miał jednak czasu na dalsze gdybania, więc zebrał się wykąpał i wyszedł z siłowni.

-Ja mój drogi jak już mówiłem byłem i jestem taki od zawsze ... więcej nic nie powiem, nie zapominaj, że w dalszym ciągu jesteśmy wrogami, chodź teraz rozmawiamy jak starzy znajomi, nie zawaham się Ciebie zabić ... chyba - uśmiechnął się - Teraz wybacz, pora na prysznic chodź wampiry się nie pocą ani nie wydzielają zapachu którego czują ludzie, to jednak dbam o higienę ... - powiedział i ściągnął podkoszulek, zarzucił sobie go na bark wziął ze sobą torbę ... po chwili można było usłyszeć dźwięk spadającej wody, po niezmierna dziesięciu minutach wyszedł spod prysznica, ubrany był już w dżinsy i koszulę jak to jak każdy nazywa drwala ... usiadł na ławkę i dopijał spokojnie wodę, obserwując wilkołaka, po chwili wstał - Bywaj ... oby Cię nikt nie zjadł - zaśmiał się i wyszedł *zt*