Kawiarnia

*Desery;
Bita śmietana z czekoladą - 4 Dolary.
Bita śmietana z owocami - 5 Dolarów
Brzoskwinie w białym winie - 7 dolarów
Galaretka owocowa - 3 dolary
Koktail owocowy - 4 dolary
Sezonowe owoce z śmietaną - 5 dolarów
*Ciastka;
Ambasador - 5 dolarów i 5 sykli
Drożdżówka z serem, borówkami - 3 dolary
Placek ze śliwkami - 4 dolary
Ekler - 3 dolary i 10 sykli
Ptyś - 4 dolary
Kremówka - 5 dolarów
Palermo - 3 dolary
Szarlotka - 2 dolary
*Torty;
Czekoladowy - 7 dolarów
Hiszpański - 4 dolary
Orzechowy - 6 dolarów
Migdałowy - 6 dolarów i 50 sykli
Sachera - 3 dolary
Sernik - 2 dolary
*Lody;
Bananowe - 12 dolarów
Czekoladowe - 10 dolarów
Deser Lodowy - 11 dolarów
Puchar Noworola - 14 dolarów
Melba - 7 dolarów
*Napoje zimne;
Woda mineralna - 1 dolar
Herbata mrożona - 2 dolary
Kawa mrożona - 4 dolary
Sok pomarańczowy - 2 dolary
Sok grejpfrutowy - 2 dolary
Sok jabłkowy - 2 dolary
Coca-cola, Fanta, Sprite, Tonic
Napój lodowy - 4 dolary
*Napoje gorące;
Kawa z ekspresu - 6 dolarów
Kawa mała z ekspresu - 4 dolary
Cappuccino - 5 dolarów
Kawa po wiedeńsku - 5 dolarów
Kawa bezkofeinowa - 7 dolarów
Czekolada - 5 dolarów
Kakao - 3 dolary
Mleko - 2 dolary
Herbata ekspresowa Lipton - 5 dolarów
Herbata z rumem - 8 dolarów
Śmietanka do kawy - 1 dolar.

Ich droga dotarcia tu trwała, aż godzinę, ale narzekać się nie da. Uh, dawno nie był w pobliżu tylu ludzi i szczerze powiedziawszy nie czuł się zbyt komfortowo. Nie dawał jednak tego po sobie poznać. Podszedł do jednej z kawiarń i otworzył drzwi. - Zapraszam. - uśmiechnął się do Sereny, przepuszczając ją pierwszą.

-Dziękuję.-Powiedziała z uśmiechem i weszła do kawiarni.Nie bacząc na innych usiadła przy jednym ze stolików.Totalnie miała dość chodzenia.Co to za wymysły by tyle iść.? Przeczesała włosy palcami.

Usiadł na przeciwko niej, rozejrzał się krótko po kawiarni. - Więc na co masz ochotę, ja stawiam. - odparł. Zatrzymał ponownie wzrok na niej. Przyjemnie jest móc spędzić z nią trochę czasu.

-Latte Macchiato.-Odparła bez zastanowienia.-Więc co u Ciebie.?-Spytała w końcu nie widzieli się dłuższy czas.

Przytaknął wstał więc i podszedł do barku, zamówił to miał zamówić i wrócił do niej. - U mnie? W sumie to nie wiele. Władza w bractwie się zmieniła i tyle. - odpowiedział. Wiedział, że moje jej ufać, mówiąc o sprawach bractwa, zresztą nie zamierzał niczego przed nią ukrywać. Rozpiął jednej guzik swojej koszuli, gorąco tu. - Wiesz .. dawno nie byłem w takim miejscu. Dziwnie tak znów być w śród hm .. zwykłych ludzi. - dodał po chwili. Uśmiechnął się jakby nieco zakłopotany, nie chciał tu nikogo obrazić.

-Nie odpowiada Ci to jaka jestem.?-Chciała się z nim podroczyć jak za dawnych czasów.-Zawsze byłam ciekawa jak to jest należeć do bractwa.-Zdjęła kurtkę i powiesiła ją na oparciu krzesła.-Masz rację.-Dodała

- Nie odpowiada? W sumie .. mogła byś by naprawdę uroczą wilkołaczką. - odparł niewinnie. Skoro chce się podroczyć, to on podejmie to ryzyko. Prawda jednak jest taka, że mu pasuje jako człowiek, zresztą on nie jest człowiekiem? Jest, tylko ma jedyną zdolności tyle. - W Bractwie nie jest źle. Wszyscy są jak jedna rodzina, a przynajmniej u mnie w bractwie tam jest. Nie wiem jak w innych i mnie to nie interesuje. - odparł. Znał inne bractwa i najchętniej by je wszystkie zniszczył, ot taki już jest.

Zdziwiła się jego słowami.Chodź już nie raz zastanawiała się jakby to było gdyby...-A chciałbyś żebym była.?-Spytała zaciekawiona.-Jedna wielka rodzina.Całkiem fajnie brzmi.-Uśmiechnęła się lekko.

- Czy chciałbym? - mruknął jakby w zamyśleniu. Między czasie kelner przyniósł jej zamówienie on sam zamówił sobie coca-cole. - Z pewnością by mi to nie przeszkadzało. Ale pasuje mi również, że jesteś, nie obrażając cię zwykłym człowiekiem. - odpowiedział. Oparł się wygodnie o oparcie krzesła, nie spuszczając z niej wzroku. Za pewnie akceptował by ją pod każda postacią, no prawie. Ale mniejsza.

-Czyli aż tak na tym Ci nie zależy.-Stwierdziła i nachyliła się nad swoją kawą, dłonie położyła na szklance by je ogrzać.-Czasem to trochę uciążliwe będąc ciągle narażonym na różne niebezpieczeństwa.-Uśmiechnęła się krzywo ,myśląc o swojej jakże ironicznej bezbronności.

- Dlatego właśnie masz mnie. Swojego obronnego kundla. - odparł, nieco żartobliwym tonem. Tak długo jak on jest w pobliżu nic złego jej nie grozi. Uśmiechnął się sam do siebie. Napił swojego napoju.

-Nie irytuje Cię to.?-Spytała spoglądając na niego.-A jak Kundelek się znudzi.? Albo zmieni zdanie.?-Chciała wziąć go pod włos i ponownie zaczęła poddenerwować.Cóż nowe hobby jej się spodobało.

- Nie wiesz, że psy są wierne? - mruknął. No może dokładnie psem nie jest, ale tak też czasem można nazywać wilkołaki. Wyszczerzył w jej stronę swoje bialutkie zęby nieco zaostrzonymi kiełkami. Efekt zbyt długiego przebywania jako wilk.

Wzrok skierowała na szklankę.Trochę onieśmielał ją ten Jego uśmiech.-Dobrze wiedzieć.-Uśmiechnęła się do siebie i nadpiła napój.

Oj dobrze. Chociaż łatwo takiemu kundlowi czasem zboczyć z drogi jak widać, grunt, aby ponownie wszedł na tą co trzeba. Westchnął bezgłośnie pod nosem. Odprężył się nie co, przez ten cały czas był spięty, czuł się niemal jak dziki wilk rzucony do miasta.

Zauważyła ,że kiepsko znosi większe zgromadzenia ludzi-Za dużo czasu spędzasz sam.W tej całej dziczy.-Stwierdziła ponownie upijając łyk kawy.

- Tak to już jest, Sereno. Moje bractwo izoluje się nieco od świata ludzi. - odparł. Nie przeszkadzało mu to zbytnio, jeśli ma wybierać między wolnością, świeżym powietrzem, a zabrudzonymi i zatłoczonymi ulicami miasta, to wybór jest prosty. Woli czuć się wolny niż byc otoczony przez wielkie szare budynki.

-Szkoda.-Odpowiedziała jedynie.Cóż ona była chyba jednak inna.Wolała towarzystwo ludzi, chwile samotności były potrzebne.Ale nie w nadmiernej ilości.Czyżby przeciwności się przyciągały.?Zamyśliła się.

- Wyobrażasz sobie wypuścić wilka do miasta? - mruknął. Może w ten sposób jakoś lepiej zrozumie punkt widzenia jego bractwa. Wilk musi żyć na łonie natury. Może od czasu do czasu zaglądać do miasta, bo kto powiedział, że ma się izolować bardziej, ale spędzanie dłuższego czasu w tak zamkniętym pomieszczeniu, gdzie unosi się wile zapachów, wiele rozmów nie jest dla niego zbyt komfortowe.

-No tak.Rozumiem.-Przynajmniej starała się zrozumieć.-Nie złość się.-Dodała jedynie, dopijając kawę.

- Ale ja się nie złoszczę. - odpowiedział nieco zdziwiony. Pewnie to miejsce tak na niego działa, że jego głos jest nieco podenerwowany. Westchnął myślach, a do niej jedynie się uśmiechnął.

Odwzajemniła jedynie uśmiech.Sięgnęła po kurtkę po czym ją ubrała.-Chłodno trochę.-Szepnęła naciągając rękawy na dłonie.

Pochylił się w jej stronę i ujął jej dłonie w swoje, oddając jej swoje ciepło. A ciepły był, a niemal gorący. - Może będziemy wracać? Późno jest, może odprowadzę cię do domu? - odparł. Nie chciał jej przetrzymywać cała noc. Miał nadzieję, że taki gest nie zostanie źle odebrany.

Nieśmiało pogładziła jego dłoń.-Dziękuję, poradzę sobie.-Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.Jakoś nie chciało jej się wracać do pustego domu.Może samotne przechadzki dobrze jej zrobią.