Wodospad

Uniósł jedną brew do góry, widząc jak złapała jego palce.
- Chyba mnie nie zjesz, co? - mruknął.
Puknął ją delikatnie palcem w nosek i puścił ją całkowicie, chociaż mógłby ją tak tulić przez cały czas. Odetchnął cicho z zadowoloną minę, taak był zadowolony z takiego obrotu sprawy, bo sam by nie wiedział co by się z nim stało, gdyby jej decyzja była by inna.

- Myślę, że wole cię żywego, jeśli mogę się tak wyrazić. - raczej nie był by jej zbytnio potrzebny jakby się znajdował gdzie indziej niż tutaj. Ponadto jadła by go przynajmniej przez parę dni, ale że do kanibalizmu nie dąży to można uznać iż jest bezpieczny. Na razie. Nigdy nie wiadomo co może jej wskoczyć do tego wilczego łepka. On mógł się już nie tulić, ale ona uważała, że jest jej całkiem przyjemnie w obecnej formie, tak też dalej stała z łapkami splecionymi za jego plecami. - I ty raczej też wolisz mieć obecną postać, prawda?

- Czy cię wolę w takiej postaci? No nie wiem, nie wiem .. - odparł.
Przyłożył palec do brody brody robiąc zamyśloną minę, w takiej postaci może go o wiele bardziej dręczyć, chociaż w swojej drugiej nie jest w cale lepiej. Przyglądał się jej kątem oka, droczył się z nią jedynie. Oczywistym było, że woli ją w takiej postaci jaka jest i nigdy by nie chciał, aby się zmieniała.

- Wredota. - skomentowała puszczając go przy okazji. I tak ma wielkie szczęście, bo mogła go w tym momencie dręczyć pod swoją drugą postacią, a tamta potrafiła być o wiele bardziej irytująca. Nie dość, że ma cztery łapy to jeszcze smyra cię ogonem aż masz ochotę go urwać. Tak, tak na prawdę irytujące z niej stworzenie jak się postara. Jego więc szczęście, że ma ją w takiej postaci, a nie innej.

Zaśmiał się.
- Też cię kocham. - odparł niewinnie.
Wyszczerzył się przy tym słodko do niej. Uwielbiał się z nią droczyć, chociaż wiedział, że jakby ona się do tej zabawy przyłączyła, to by nie miał wiele szans. No tak, ma szczęście, że nie zmieniła postaci chociaż i z jej drugą postacią umiałby sobie poradzić.

Puknęła go otwartą dłonią w czoło i wycofała się na parę kroków w tył. Splotła ręce za swoimi plecami, pochyliła się delikatnie do przodu i wystawiła mu język. Mógł to uznać za jawną prowokację, gdyż miała mu zamiar w tym momencie...zwiać. Najzwyczajniej w świecie obróciła się na pięcie i już jej nie było. Nie była pewna czy za nią pobiegnie, jednakże nie będzie stać i patrzeć jak się zastanawia nad ewentualnymi opcjami. Pobiegnie - fajnie; nie zrobi tego - cóż, strata.

- Tak chcesz się bawić .. - mruknął pod nosem obserwując jak zwiewa.
Uśmiechnął się pod nosem, nic mu się nie stanie jak za nią pobiegnie, dał jej trochę czasu do ucieczki, jednak wcześniej posyłając za nią Łowcę. Zaczynamy polowanie, zaśmiał się w myślach po czym wystrzelił do przodu gnając w jej ślady.

Obecność ptaka była dla niej wyczuwalna jak żadna inna, nie zamierzała próbować go gubić czy też kluczyć, bo wiedziała iż ptak nie da się tak łatwo zmylić. Gwizdnęła jedynie cicho i wymieniając z Bezimienną parę uwag na temat ich obserwatora, zaszyła się w gęstwinie, pozostawiając kruka na łasce wilczycy. Nie opóźni go na tyle na ile by sobie życzyła, ale zawsze to będzie nie lada przeszkoda dla zwierzęcia. Przystanęła na moment i przeistoczyła się w bestię o wiele lepiej radzącą sobie w podobnych warunkach. Ucieczka rozpoczęła się na nowo.

Mogła zmylić jego towarzysza, ale jego na pewno nie. Biegł za jej zapachem, zwinnie omijając wszystkie przeszkody. Takie pościgi nie były dla niego niczym trudnym w końcu ma się już tą w prawdę. Przymrużył nieco swoje ślepka. Dopadnie ją prędzej czy później, a teraz jakoś mu się niezbyt śpieszyło, aby to uczynić.

Może i ją dopadnie, w końcu o to od początku jej chodzi. Mogą sobie jednak po kluczyć między drzewami,wydłużyć nieco trasę, porobić kółeczka... Zatrzymała się jednak gwałtownie i jakby nigdy nic siadła na zadzie. Byłą ciekawa co zrobi gdy ujrzy ją siedzącą na środku drogi niczym słup soli i nie obawiającej się żadnego niebezpieczeństwa z niczyjej strony. Co jej może grozić? On? Nie podnośmy go do rangi jakiegoś strasznego potwora.

Biegł dalej przed siebie, przeskakując przez różne zwalone pnie, lub krzaki. Nie obawia się go? Może jednak powinna. Bo gdy tylko zobaczył, siedzi sobie jakby nigdy nic na środku drogi, nie zwolnił nawet, ba przyśpieszył. Gdy był kilka metrów za nią, rzucił się na nią jak na jakieś zwierze i powalił ją na ziemię sam też tam lądując. Starał się oczywiście, aby nie zrobić jej jakieś krzywdy, czy coś, dla tego w połowie zamortyzował ten upadek.
- I mam cię. - mruknął z cwaną miną.
Ma i nie wypuści na razie. Trzymał ją przy sobie.

Starała się go z początku odepchnąć za pomocą łap, jednak na marne skutki tego działania nie musiała zbyt długo czekać. Mruknąwszy coś pod nosem, zdzieliła go łapami po głowie, a następnie uspokoiła się i jedynie spoglądała mu w oczy. Na niewiele jej się zda siła, szczególnie, że w tej postaci była o wiele, wiele mniejsza niż przeciętnie. Zdana jest na jego łaskę, której jak na razie nie chce okazywać.

Zaśmiał się widząc jak próbuje się mu wyrwać.
- Spokojnie mała. - mruknął żartobliwie.
Jak tylko się uspokoiła to i jego uścisk zelżał i było się tak awanturować? Nie zamierzał jej przecież na serio trzymać przez cały czas. Podźwignął się nieco na łokciach, przyglądając się jej z rozbawionymi iskierkami w swoich ślepkach.

- Ja ci dam małą. - czasami te jej niespodziewane przeskoki z postaci do postaci mogły przerazić. Zwykłą nie ostrzegać przed takimi zmianami, więc mniej znane osoby mogły by poopadać na zawał i do tego obarczyć ją jeszcze kosztami za lekarza. Też coś! Jeśli chce się przebywać w jej towarzystwie to oczywistym jest, że spokój, a nie panika, będą tutaj o wiele lepiej widziane. Zmrużyła delikatnie swe oczy. - Sobie nie pozwalaj na za dużo.

- Raany .. El. Gdyby nie to, że moje serce już nie bije, to pewnie by mi wyskoczyło z piersi. - mruknął.
Czy on już wspominał jak nie lubi tej jej nagłe przemiany? Całe szczęście, że paść na zawał już nie może. Uśmiechnął się do niej figlarnie, znalazł sobie nową formę drażnienia się z nią. Nie będzie tego wykorzystywać jakoś często, ale czasem na pewno.

- No nie mów... To ty masz jeszcze serce? - wyszczerzyła się niewinnie przekręcając swą główkę delikatnie na bok. Oczywiście żartowała sobie w tym momencie, ale kto powiedział, że od czasu do czasu nie może sobie na to pozwolić? Jednakże jakiekolwiek sądzenie, że posiada ten organ, wciąż bijący, jest bezsensowne. Nie zwał by się wampirem jeśli w jego żyłach krew nadal była pompowana. A może to jakowyś endemit? Zawsze się takie znajdują.

- Mam, może i nie bijące, ale mam. - odparł.
Rozłożył się na ziemi rozglądając swe ręce na boki, a wzrok wbijając w nocne niebo. Jakie to szczęście, że taka czynność jak sen nie jest im potrzebna. A wracając do jego serca, to ono bije, nie w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale bije ku jednej osobie. Uśmiechnął się sam do siebie.

Ułożyła się na jego brzuchu, niczym wilk wyciągając przed siebie ręce. Nie przeszkadzała jej twardość podłoża, jednak jeśli można wykorzystać coś o wiele miększego, to czemu by z tego nie skorzystać? Leniwe przymknęła oczy rozkoszując się dźwiękami rozwijającej się nocy. Tak trudno przyuważyć kiedy zamiast słonecznego okręgu niebo pokrywa się siatką gwiazd. Wygięła kąciki warg w prawie niedostrzegalnym uśmiechu.

Zerknął na nią, podłożył ręce pod głowę. Tego mu brakowało. Ona ma wygodne leżenie, a on? Jest skazany na twardą ziemię, ah to poświęcenie. Przyglądał się jej tak dobrą chwilę, jakby zaraz miała znowu zniknął. Wypuścił z cichym westchnięciem nie potrzebne powietrze z płuc po czym przeniósł spojrzenie ponownie na gwieździste niebo.

- Prawie zapomniałam jaki ty potrafisz być wygodny. - mruknęła cicho. Minęło trochę czasu odkąd używała go jako prowizorycznej kanapy, a przecież i tak robiła to dość sporadycznie. Teraz jednak wolała wykorzystać każda chwilę najdokładniej jak się tylko dało, wolała potem nie żałować iż coś straciła przez swoje własnej lenistwo. Odetchnęła cicho, a następnie wtuliła się w niego na tyle, na ile pozwalała jej przyjęta przez siebie pozycja.

- Tylko się zbytnio nie przyzwyczajaj. - zerknął na nią.
Złapał ją za łapki i podsunął nieco wyżej, uśmiechnął się. A on prawie zapomniał jaka ona potrafi być słodka, nie oddałby jej za żadne skarby świata. Przejechał jedną dłonią po jej policzku, po czym objął ją jedną ręką, drugą ponownie wsunął sobie pod głowę.

- I tak wiem, że mówisz to po to by mówić. - mruknęła. Gdyby mu to nie odpowiadało to zapewne kierował by swe czyny ku zepchnięciu jej, tudzież delikatnym wyperswadowaniu iż powinna się podnieść. Kwestią nie jest poinformowanie o tym, a to czy zastosowała by się do tejże prośby. Wiadomo, El jest jaka jest i zwykła robić to co odpowiada jej najbardziej w danym momencie. Powinna popracować nad kulturą osobistą... Powtarza to jednak od dawna, lecz widocznych skutków takowego działania nie widać.

- No masz rację. Nie umiałbym cię zwalić, czy zabronić tego. - odparł.
Tak to już jest, jak się ma słabość do kogoś i nie może się mu odmówić niczego. Nie przeszkadzało mu to jednak w końcu jej jest w stanie wybaczyć niemal wszystko. Złapał sobie w palce kosmyk jej włosów, bawiąc się nim swobodnie.

Zaśmiała się cicho. Podejrzewała go o podobną odpowiedź już od początku, jednakże miło jest usłyszeć to od niego w bezpośredniej konwersacji. Zerknęła na niego kątem oka by następnie skierować swe spojrzenie na przybyłą Bezimienną, której towarzyszył nie kto inny, jak wcześniej śledzący ją kruk. - Widać, że nie tylko ja mam dobry gust. - mruknęła cicho.

Zerknął na swojego towarzysza.
- Mam go odkąd doszedłem do Volturii i tak się trzyma mnie do tej pory. - odparł.
Czasem się zastanawiam czy nie powinien się pozbyć .. no może to trochę nie odpowiednie słowo, ale chciał po prostu się od niego uwolnić. A raczej Łowce uwolnić od niego, za każdym razem przypominał mu swoją mają przygodę w tamtym bractwie, a wolałby tego nie pamiętać. Chociaż z drugiej strony, przyzwyczaił się już do tego czarnego ptaszyska.